Rewolucja zbyt kosztowna?
Przewiń do artykułu
Menu

Energiewende, czyli nowa strategia energetyczna to, po kryzysie gospodarczym, najważniejszy temat w Niemczech. Kanclerz Angela Merkel idzie na całość. Jak niegdyś inna Żelazna Dama.

 


Założeniem ten nowej strategii w dziedzinie energetyki jest całkowita rezygnacja z energii jądrowej do 2022 roku, przy jednoczesnym systematycznym rozwoju OZE - odnawialnych źródeł energii. Do 2050 roku aż 80 proc. energii elektrycznej w Niemczech ma pochodzić właśnie z tych źródeł.

Ten kierunek rozwoju sektora energetycznego u naszego zachodniego sąsiada jest kierunkiem bardzo odważnym. Ocena dotychczasowych wyników „zielonej rewolucji” w Niemczech, pod względem szacunkowych i rzeczywistych kosztów jest szokująca, tak dla uznanych ośrodków badawczych, jak i dla samego społeczeństwa. Wybuchła polityczna i społeczna awantura.

Przecierają oczy ze zdumienia

Skrupulatni zwykle Niemcy, tym razem mocno nie doszacowali kosztów, jakie pociągnęła za sobą rewolucyjna zmiana tempa w rozwoju OZE. Prawie wszystkie prognozy co do wzrostu ilości i kosztów wiatraków, a także paneli okazały się błędne, bo zaniżone przynajmniej dwa, a czasem i pięć razy.

Jeden z operatorów sieci energetycznej w Niemczech poinformował w październiku br., że na subsydia dla zielonej energii w 2013 roku potrzeba ponad 20 miliardów euro, W kraju wywołało to szok. Oburzone organizacje przemysłowe oświadczyły, że ciężar subsydiów dla energii z OZE osiągnął poziom trudny do zaakceptowania, co grozi ucieczką przemysłu z Niemiec.

Założenia były bowiem zgoła inne – subsydia do zielonej energii miały wynieść 14 mld w 2013 roku, co i tak już było dużym wyzwaniem.  Przyjęto, iż wsparcie nie przekroczy 36 euro za MWh, a tymczasem dopłaty na ten cel wzrosły o 50 proc., do 53 euro za MWh.

W 2009 r. niemieckie Stowarzyszenie Energetyki Odnawialnej (BEE) opublikowało krzepiącą prognozę, sugerującą spadek subsydiów na OZE i wysokość rocznych subsydiów w 2013 roku na poziomie 5,6 mld euro. Był to następny gruby błąd. W rzeczywistości liczba 20,36 mld euro jest prawie czterokrotnie wyższa!

Ile energii z OZE?

Zdaniem niemieckiego Federalnego Związku Przemysłu Energetycznego i Wodnego (BDEW), największy udział w produkcji zielonej energii ma energetyka wiatrowa, która w ciągu pierwszych 9 miesięcy 2012 roku miała 8,6 proc. udział w produkcji energii w Niemczech. W tym samym okresie roku 2011 ten udział wyniósł 8 proc.

Udział fotowoltaiki wzrósł z 4,1 proc. w 2011 roku do 6,1 proc. w roku 2012, a udział biomasy wzrósł z 5,4 proc. do 5,8 proc. Udział energetyki wodnej w produkcji energii elektrycznej w trzech pierwszych kwartałach 2012 r. wyniósł 3,8 proc., podczas gdy w tym samym okresie roku 2011 było to 3,3 proc..

Udział energii produkowanej z odpadów i innych odnawialnych źródeł energii ponownie był na poziomie 0,9 proc. Według danych BDEW, produkcja energii ze źródeł fotowoltaicznych od stycznia do końca września 2012 roku wyniosła 24,9 TWh i była wyższa o 50 proc. niż rok wcześniej, kiedy produkcja z tych źródeł wyniosła 16,5 TWh.

Najmniej dla kolektorów słonecznych

Nowa strategia energetyczna zakłada nadal wzrost udziału energii odnawialnej w produkcji prądu - z obecnych 17 proc. do ok. 38 proc. w 2020 roku. W 2030 roku ma on już wynieść około 50 proc., w 2040 roku – 65 proc., a w 2050 – aż 80 proc. Zauważalne jest jednak zasadnicze przesunięcie akcentów poszczególnych sektorach OZE.

Nowelizacja ustawy o OZE przewiduje zwiększenie dotacji dla energetyki wiatrowej morskiej (tzw. farmy morskie) i dla energetyki geotermicznej (pompy ciepła) oraz obniżkę dotacji dla energetyki słonecznej.

System dotacji dla zielonej energii został tak skonstruowany, że do tej pory największe dotacje otrzymywała energetyka solarna. Dotacje te wzrastały wraz z instalacją kolejnych kolektorów słonecznych, a koszty ponosili odbiorcy końcowi w rachunkach za prąd – niemieccy konsumenci.

Doprowadziło to do nadmiernego wzrostu nie tylko liczby firm działających w branży fotowoltaiki, ale również do nadprodukcji prądu z kolektorów słonecznych, którego z powodu braku podłączeń do sieci nie ma gdzie przesyłać, a za który i tak należą się subwencje.

W związku z tym zmniejszono dotację na energetykę solarną w 2012 roku o 30 proc. Wydaje się to uzasadnione, gdyż sektor, który produkuje jedynie 3 proc. prądu w Niemczech, otrzymywał 50 proc. wszystkich dotacji przeznaczonych dla OZE. Z drugiej strony kolejne cięcia dotacji powodują straty finansowe i bankructwa niemieckich firm z branży solarnej, m.in. spółek z Turyngii, Saksonii-Anhalt i Brandenburgii, które są jednym z motorów rozwojowych wschodnich landów.

Jakie koszty?

Koszty rozbudowy sektora energii odnawialnej i sieci przesyłowych poniosą wszyscy Niemcy - od przedstawicieli przemysłu ciężkiego, po prywatnych odbiorców energii elektrycznej. Operatorzy czterech największych niemieckich sieci przesyłowych - 50 Hertz, Amprion, EnBW Transportnetze, Tennet - opublikowali niedawno średnioterminową prognozę rozwoju OZE w kraju.

Według ich danych, rozwój sektora OZE może się wiązać ze wzrostem cen energii elektrycznej nawet do 30 proc. do 2013 roku, co z kolei przyczyni się do wzrostu inflacji i cen żywności. W opłatach za energię elektryczną zawarty jest podatek na rozwój energii odnawialnej, który rośnie w miarę rozbudowy OZE i, zdaniem Federalnego Związku Konsumentów, ma wynieść w przyszłym roku 4,5 centa/kWh, choć zgodnie z obietnicami rządu miał nie przekraczać 3,5 centa/kWh.

Ewa Grochowska

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl