Serial uchwalania nowej ustawy o OZE trwa w najlepsze. Do licznych utrudnień dla rozwoju energii odnawialnej w Polsce, które może nam zaserwować ustawodawca, dołączyć mają szansę także komunalne spalarnie odpadów. Eksperci bowiem już zgłaszają swoje wątpliwości.
Planowany nowy system wsparcia OZE - oparty na aukcjach, a nie jak dotychczas na zielonych certyfikatach - w praktyce pozbawi spalarnie odpadów komunalnych niemal automatycznie uzyskiwanego wsparcia.
Od 2010 roku obowiązuje rozporządzenie w sprawie warunków klasyfikowania energii elektrycznej wytworzonej ze spalania odpadów do energii z odnawialnych źródeł.
Ten przepis miał na celu stworzenie zachęty do inwestycji w spalarnie odpadów, by efektywnie można było rozwiązać problemy z dziedziny gospodarki odpadami.
Nowoczesna spalarnia śmieci w Stassfurcie
W wypowiedzi dla portalu wnp.pl Henryka Skowrona z Inżynierskiego Biura Konsultingowego czytamy, że nowe założenia mechanizmu wsparcia OZE nie dają potencjalnemu inwestorowi spalarni odpadów pewności, iż uda mu się w przyszłości pozyskać odpowiednio wyższe wpływy ze sprzedaży energii elektrycznej jako zielonej energii.
Chodzi o subtelne zawiłości prawne, które powstają na styku dwóch zapisów, z których pierwszy mówi o „odpadach komunalnych”, a drugi o „zmieszanych odpadach komunalnych”. 42 proc. ryczałtu pochodzić ma z odzysku energii właśnie ze spalania „zmieszanych odpadów komunalnych".
Jak mówi Skowron, to fundamentalna różnica, którą w zasadzie ocenić można jako skutecznie przeprowadzony przypadek legislacyjny, w obiegu publicznym znany jako „lub czasopisma".
A jeśli tak, to wali się w gruzy założenie, że owo dofinansowanie - 42 proc. energii elektrycznej wytworzonej z odpadów traktowane jako OZE - będzie zachętą do budowy nowych obiektów. I to zarówno w kalkulacjach samorządów, jak i inwestorów prywatnych, zainteresowanych PPP (partnerstwem publiczno-prywatnym).
Samorządy w swoich kalkulacjach do rozpoczętych projektów instalacji spalania odpadów komunalnych zakładały ceny energii elektrycznej ze spalarni odpadów wraz ze wsparciem z tytułu OZE.
Tymczasem, wedle nowych przepisów, te instalacje w momencie uruchomienia nie będą mogły być zakwalifikowane do odnawialnych źródeł energii, na poziom owych 42 proc.
Dlaczego? Dlatego, że prawa nabyte będą mieli tylko ci wytwórcy energii, którzy wytwarzali energię elektryczną z OZE przed wejściem w życie nowej ustawy.
Jeśli więc gmina i inwestor prywatny zakładali w swoim biznesplanie kwotę przychodów większą, niż to się może okazać w najbliższej przyszłości, będą musieli albo powetować sobie jakoś tę stratę, albo (szczególnie w przypadku PPP) w ogóle odstąpić od zakładania takiego interesu.
Wyjście pierwsze, to podniesienie opłat za odbiór odpadów przez samą spalarnię. A to z kolei może skutkować wyższymi opłatami za wywóz śmieci dla mieszkańców gmin.
Spalarnia odpadów w Sztokholmie
Jeszcze trudniej ma się sprawa w przypadku partnerstwa publiczno-prywatnego dla inwestycji w nowe spalarnie, a taka jest przyszłość tego sektora.
Tu bowiem pojawiają się, zakładane w ustawie, aukcje. Inwestor w przedsięwzięciu PPP budowy instalacji spalania odpadów, chcący uzyskiwać dodatkowy przychód z produkcji zielonej energii, musi przystąpić do udziału w aukcji.
Poprzedzać je będzie jednak wniosek o wydanie zaświadczenia o dopuszczeniu do udziału w tejże aukcji do prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, wraz z bardzo obszernym zestawem dokładnych danych na temat planowanej instalacji.
Procedura uzyskania takiego dopuszczenia do udziału w aukcji jest bardzo skomplikowana. Szanse technologii, których paliwem są odpady komunalne, będą raczej niewielkie w konfrontacji z biomasą spalaną w specjalistycznych instalacjach lub współspalaną z węglem kamiennym.
Sytuacja ta mieć może bardzo negatywny wpływ na tempo i sposób kompleksowego porządkowania gospodarki odpadami w polskich gminach.
I tu skończymy, bo komentarz wydaje się zbędny.
Lucjan Drzewiecki
Autor artykułu:
Planergia |
Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.
Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.