Rzecz to całkowicie zrozumiała. W naszym kraju Ikea zużywa więcej prądu niż w Szwecji, Norwegii, Finlandii i Danii. Razem wziętych.

Ile dokładnie? Za dużo. Szacuje się, że w wymienionych wcześniej krajach Skandynawii poprzez swoją działalność sieć zużywa 361 GWh prądu rocznie. W Polsce zużycie wynosi 400 GWh. 85 proc. tej porcji jest przeznaczane na zaspokojenie apetytu fabryk Ikei.

Przeczytaj także: Giganci inwestują w OZE. Gigantycznie

Decyzja o zrównoważeniu zużywanej energii produkcją własną nie jest równoznaczna z odłączeniem od sieci energetycznej. Na taki krok Ikea nie może sobie pozwolić. Zamiast tego, postanowiono wybudować odpowiednią ilość farm wiatrowych. Do stycznia Ikea prawdopodobnie stanie się właścicielem farmy w Lubartowie (woj. lubelskie). Obecnie sieć jest właścicielem 5 podobnych farm.

Energia wytwarzana w lubartowskiej farmie wiatrowej miałaby popłynąć do stacji energetycznej PGE pod Lublinem. Wszystko wskazuje więc na to, że mieszkańcy Lublina – zanim doczekają się otwarcia długo wyczekiwanego sklepu Ikea w swoim mieście – będą pożytkowali prąd od szwedzkiej sieciówki.

Moc 80 należących do Ikei wiatraków wyniesie 180 MW. Przełoży się to na ok. 473 GWh energii produkowanej w ciągu roku. W dążeniu do pełnej niezależności energetycznej Ikea zaopatrzyła dachy swoich sklepów w Krakowie, Gdańsku i Łodzi w kolektory słoneczne. We Wrocławiu i Bydgoszczy oraz w centrum dystrybucyjnym w Jarostach wykorzystywane są pompy ciepła.

- Najczystsza energia to ta niezużyta. W sumie dzięki poprawie zarządzania energią i monitorowaniu zużycia energii w czasie rzeczywistym możemy ograniczyć zużycie o 10-20 proc. - mówi Karol Gobczyński, menedżer ds. energii i klimatu w Grupie Ikea w Polsce.

oprac. DM

Źródło: wyborcza.biz