Wirtualne moce, czyli realna pułapka
Przewiń do artykułu
Menu

Wirtualne projekty farm wiatrowych nadal będą blokować moce – przestrzegają prawnicy i eksperci.

 

Istnieje ryzyko, że jeden z podstawowych celów ustawy o OZE, jakim było wyeliminowanie tego zjawiska, może nie zostać zrealizowany.

 

Problem blokowania mocy dotyczy wszystkich źródeł energii odnawialnej, ale najbardziej dotyka branżę wiatrową. Dziś mamy w Polsce blisko 2,4 tys. MW zainstalowanej mocy energii wiatrowej, a więc tyle faktycznie wpływa do systemu. Natomiast wydanych decyzji o warunkach przyłączenia, czyli o ilości energii, która może teoretycznie trafić do systemu, mamy aż 17 tys. MW.

 

 

 

W Polsce są obszary, gdzie do sieci energetycznej nie da się przyłączyć nawet niewielkiego źródła energii. Jest tak ciasno, bo wiele lat temu zarezerwowali sobie w niej miejsce inwestorzy, którzy dotąd niczego nie zbudowali – to główna konkluzja raportu przygotowanego przez ekspertów z Instytutu Jagiellońskiego.
 

 

A to z kolei sprawia, że jeden z zasadniczych celów nowej ustawy o OZE nie ma szans realizacji. Przypomnijmy, iż zapisano w niej, że właściciele mikroinstalacji OZE do 10 kW będą mieli gwarantowany odkup wytworzonej przez nich energii po preferencyjnej cenie, wyższej niż rynkowa, przez 15 lat. 

 

Z danych udostępnionych przez operatorów wynika, że 76 proc. tzw. warunków przyłączenia wydano przed 2010 rokiem, a więc w czasach, gdy było to bezpłatne i nie wymagano dokumentów pozwalających ocenić zdolność aplikującej firmy do ukończenia inwestycji.

 

Obecnie skutek jest taki, iż ilość wydanych w przeszłości warunków wiąże ręce nie tylko inwestorom chcącym realizować swoje plany, ale samym operatorom.  Ci nie są w stanie określić potrzeb modernizacji linii i stanu sieci.  

 

Dla przykładu, PSE Operator, który zajmuje się przesyłem energii elektrycznej, szykuje się do wydawania decyzji odmownych, bo nie ma już miejsca dla nowych mocy. W systemie nie ma przestrzeni, a sposoby na magazynowanie energii dopiero są rozwijane.


Realnie system i tak nie da rady obsłużyć wszystkich wydanych warunków — mówi dla „Pulsu Biznesu” Zbigniew Prokopowicz, prezes Polish Energy Partners, specjalizującej się w inwestycjach w sektorze odnawialnych źródeł energii. - Zwłaszcza że dalekosiężny plan PSE Operator, sięgający 2020 r., i tak zakłada przyłączenie najwyżej 7-8 tys. MW ze źródeł wiatrowych. Zatem wszyscy nigdy się nie zmieszczą. Dlatego odmowne stanowisko PSE Operatora stanowi dla nas dobry argument, by żądać zajęcia się tym problemem.

 

Autorzy raportu „Uwolnić moc polskiej energoenergetyki” nie ukrywają, że często celem występujących przed laty o pozwolenie na przyłączenie była jedynie chęć sprzedaży tegoż zezwolenia w dogodnym czasie.  Świadczy o tym fakt, iż inwestor nie miał żadnych finansowych warunków do zrealizowania inwestycji z powodu prozaicznego braku kapitału, a ponadto w wielu projektach dokumentacja zawierała błędy.

 

Pozwolenia na przyłączenia otrzymywali inwestorzy, którzy - zdarzało się - nie posiadali nawet prawa do gruntu, albo tacy, których inwestycje nie były przewidziane w planach zagospodarowania przestrzennego.

 

Konieczne jest zrobienie porządku w tym bałaganie.  Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej i cała branża OZE oczekuje szybkiej weryfikacji owych 17 tys. MW wirtualnych mocy energetycznych, na które wydano już pozwolenia. Są one tylko na papierze, a przecież 5 lat na uruchomienie inwestycji (większość pozwoleń, jak już wspomnieliśmy, pochodzi sprzed roku 2010) wydaje się czasem aż nadto wystarczającym do zakończenia projektu.

 

Jan Biernacki, ekspert ds. OZE w firmie doradczej PwC, na łamach „Rzeczypospolitej” twierdzi, iż oczyszczenie rynku może pomóc realizować nowe projekty, których właściciele będą chcieli wejść w system aukcyjny. Oprócz umowy przyłączeniowej trzeba mieć bowiem pozwolenie na budowę i decyzję środowiskową.

 

Można się spodziewać, że w związku z tym wystąpią mimowolne ofiary, np. w gronie inwestorów, którzy planują poczekać na wyniki pierwszych aukcji, zanim podejmą decyzję o kontynuacji inwestycji. – Z perspektywy biznesowej nie ma większego znaczenia, jaka będzie forma prawna sposobu wycofania lub unieważnienia umowy przyłączeniowej – mówi Biernacki.

 

Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, zapisy ustawy o OZE nie spowodują lawinowego oczyszczenia rynku z tzw. projektów wirtualnych. Ich weryfikacja będzie następować stopniowo w kolejnych ogłaszanych co roku aukcjach na zielone moce.

 

Eksperci z Instytutu Jagiellońskiego, autorzy raportu o wirtualnych mocach, uważają, iż proces wydawania warunków przyłączenia powinien być jawny, łącznie z publikacją w internecie danych podmiotów, które mają takie umowy. Są też za upublicznieniem informacji o postępach inwestycji, tak jak to się dzieje np. w Niemczech lub Stanach Zjednoczonych. Chcą też, by wprowadzić cykliczną weryfikację realizacji harmonogramów projektów. Ich zdaniem, taki przegląd powinien odbywać się co dwa lata.

 

Na antenie Polskiego Radia można posłuchać audycji z udziałem autorów raportu Instytutu Jagiellońskiego, którzy uzasadniają swoją tezę, iż bez nowelizacji ustawy w punkcie dotyczącym przyłączeń mocy ten akt prawny pozostanie martwy. Audycja tutaj.  

 

Ewa Grochowska


Źródła:
-    www.polskieradio.pl
-    eko.pb.pl
-    www.ekonomia.rp.pl
-    wyborcza.biz
-    www.globenergia.pl

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl