Tak urzędnicy powinni zareagować na zgłoszenie o spalaniu śmieci i innych odpadów
Przewiń do artykułu
Menu

Otrzymujemy od was mnóstwo sygnałów, że próbując zaradzić sytuacji, w której sąsiedzi was trują, rozbijacie się o urzędową ścianę. Z waszych doniesień można wyciągnąć wniosek, że bardzo często nie chodzi tutaj o złą wolę, a o to, że urzędnicy i policjanci, do których trafiacie, nie wiedzą co i jak powinni w takiej sytuacji zrobić. Postanowiliśmy temu zaradzić. Poniżej znajdziecie rozmowę z radcą prawnym Miłoszem Jakubowskim z Fundacji Frank Bold, który krok po kroku tłumaczy, co robić w takiej sytuacji.

 

Gdzie może zgłosić się człowiek, który mieszka w miejscowości, gdzie nie ma straży miejskiej, a sąsiad zatruwa mu atmosferę?

Należy zacząć od tego, że to czy w miejscowości jest straż gminna, nie ma wielkiego znaczenia. Jej kompetencje w zakresie kontroli przestrzegania przepisów o ochronie środowiska tylko nieznacznie różnią się od kompetencji urzędników wójta lub burmistrza. Mamy artykuł 379 prawa ochrony środowiska, który wskazuje, że wójt, burmistrz, prezydent miasta sprawują kontrolę przestrzegania i stosowania przepisów o ochronie środowiska – w tym dotyczących tego, co jest spalane w domowych urządzeniach grzewczych. Wójt może taką kontrolę zlecić strażnikom gminnym, jeżeli ci są, a jeżeli ich nie ma, może zlecić to pracownikom urzędu. Ich kompetencje są właściwie takie same. Jest tylko jedno zastrzeżenie. Strażnik może nałożyć mandat. Urzędnik wyznaczony przez wójta nie może tego zrobić, zamiast tego wysyła wniosek o ukaranie do sądu.

Idziemy więc do urzędu. Do kogo konkretnie się kierujemy?

Pierwsze pytanie jest takie: czy w danej gminie prowadzone są już kontrole spalania odpadów lub przestrzegania uchwały antysmogowej. Jeżeli tak to zwykle jest już wyznaczona osoba, która się tym zajmuje. W województwie małopolskim wszystkie gminy są zobowiązane przez program ochrony powietrza do prowadzenia takich działań, więc ktoś taki powinien być. Jeżeli jednak nikogo nie wyznaczono, należy zażądać spotkania z osobą kierującą wydziałem ochrony środowiska lub bezpośrednio z wójtem i domagać się, by kontrole były prowadzone. Kiedy wójt się uchyla i nie podejmuje działań, trzeba rozważyć złożenie skargi na przykład do Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska, która kontroluje przestrzeganie programów ochrony powietrza lub do wojewody.

Załóżmy, że wójt się nie uchyla. Co powinien zrobić?

Wyznaczyć osobę do kontroli i wystawić jej pisemne upoważnienie. Następnie urzędnik powinien udać się pod dom osoby, którą podejrzewa się o używanie zabronionego paliwa lub spalanie odpadów i w trybie artykułu 379 prawa ochrony środowiska wszcząć kontrolę. Teraz mamy dwa scenariusze. Kontrolowany wpuści urzędnika na posesję i dopuści go do kotła albo nie. Jeżeli otworzy drzwi do urzędnik będzie mógł sprawdzić, czy nie są spalane butelki lub inne odpady, czy nie jest zgromadzone paliwo zakazane przez uchwałę antysmogową. Do rozpoznania tego nie jest potrzebna specjalistyczna wiedza. Odróżnienie mułu od paliwa dozwolonego nie jest skomplikowane. W Małopolsce Urząd Marszałkowski prowadził pokazy dla ekodoradców. W gminach powinna być chociaż jedna osoba, która posiada wiedzę pozwalającą na odróżnienie paliwa zakazanego od dozwolonego. Modelowy scenariusz jest więc taki, że urzędnik przychodzi, jest wpuszczany na posesję, sprawdza, czy są spalane odpady lub niedozwolone paliwa. Jeżeli stwierdza, że są, sporządza protokół i z tym protokołem udaje się do urzędu, a wójt występuje z wnioskiem o ukaranie do sądu.

A jeżeli są wątpliwości?

Wtedy pojawia się sprawa poboru próbek. Z tym są jednak problemy. Przede wszystkim takie, że ich badanie kosztuje, a gmina nie ma obecnie możliwości prawnych, żeby odzyskać koszty badania. Nawet jeżeli udowodni, że osoba podejrzana o popełnienie wykroczenia, rzeczywiście je popełniła. Sprawdzenie jednej próbki kosztuje około 1000 złotych. Mniejsze gminy unikają takich wydatków i trudno im się dziwić. Wszystko zależy jednak od sytuacji. Kiedy widzimy, że w kotle są butelki, to nie ma wątpliwości. Ale są i takie sytuacje, w których ktoś ma obok pieca zgromadzone fragmenty pociętych mebli, drewna pomalowanego lakierem, ale w danej chwili ich nie spala. Wtedy sprawa jest trudna. Jest to kwestia oceny tego, na ile jesteśmy w stanie udowodnić, że ktoś tym palił. Z paliwem jest łatwiej. Jeżeli ktoś ma zgromadzony muł węglowy koło kotła, to wiadomo w jakim celu.

Gdzie trafiają pieniądze z grzywien?

Jeżeli jest straż i wystawia mandaty – do kasy gminy. Jeżeli jednak jej nie ma, to grzywna orzeczona przez sąd trafia do budżetu państwa. W obecnym stanie prawnym gmina nie mająca straży nie odzyska bezpośrednio kosztów kontroli Choć oczywiście zwracają się w korzyściach zdrowotnych i społecznych. Do tego gminy, które nie realizują kontroli mogą zostać ukarane finansowo przez WIOŚ. Są zresztą i takie, które świadomie rezygnują z mandatów i od razu kierują sprawy do sądów. Wynika to z tego, że postępowanie sądowe w samo sobie jest dotkliwe, stresujące i długotrwałe. Także sankcja jest wyższa, bo sąd może orzec karę do 5000 złotych. Wysokość mandatu to najwyżej 500 złotych.

Urzędnik może wejść na teren posesji?

Wbrew powszechnemu przekonaniu nie potrzebuje do tego żadnego nakazu. Zgodnie z artykułem 379 prawa ochrony środowiska może wejść na teren nieruchomości prywatnej od 6 do 22. Istotne jest to, że jeżeli osoba kontrolowana odmawia wejścia na posesję lub utrudnia przeprowadzenie kontroli, to sankcja staje się poważniejsza. Takie zachowanie spełnia znamiona przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności do lat 3. Mówi o tym art. 225 kodeksu karnego. O ile więc samo spalanie odpadów jest wykroczeniem, to już uniemożliwienie kontroli – przestępstwem. W interesie kontrolowanego jest wpuszczenie urzędnika, bo nawet jak spalał odpady, to grozi mu za to mniejsza kara.

Czy urzędnik może liczyć na pomoc policji?

Jak najbardziej. Tu pojawiają się dwie kwestie, ale wrócę jeszcze do jednej sprawy…

Proszę.

Kontrole prowadzone przez wójta mogą być prowadzone nie tylko „na zgłoszenie”. Właściwie to nawet powinny być prowadzone rutynowo. W Małopolsce program ochrony powietrza nakłada na wójtów obowiązek kontroli części palenisk. Uprawnienia urzędników są takie same w obu sytuacjach – kiedy kontrola jest wynikiem zgłoszenia i kiedy jest ona wyrywkowa i planowa.

Wróćmy do policji.

W przypadku policji jest inaczej. Nie ma sytuacji, w której policja prowadziłaby rutynowe kontrole, ale jeżeli mamy podejrzenie, że dochodzi do wykroczenia – tym jest spalanie odpadów – to możemy zadzwonić na policję i domagać się interwencji. Mamy sygnały, że funkcjonariusze nie chcą tego robić…

Odsyłają do urzędów.

Tak. Jednak, kiedy widzimy, że z komina unosi się żółty dym, a jednocześnie czuć swąd spalonego plastiku, to mamy mocne podejrzenie, że doszło do wykroczenia. W takiej sytuacji policjanci są zobowiązani do tego, by sprawę wyjaśnić.

Policja robi wtedy to samo, co urzędnik, o którym mówiliśmy wcześniej?

Na innej podstawie i w innym trybie, ale generalnie tak. Nie ma wątpliwości, że to jest obowiązek policji. Jeżeli ta nie przyjmuje zgłoszeń to można składać skargę „wyżej”. Jest jeszcze druga kwestia. Jeżeli urzędnik prowadzi kontrolę, a ta jest utrudniana lub uniemożliwiania, to sam powinien zawiadomić policję i powiedzieć o tym, że jest popełniane przestępstwo z art. 225 KK. Może wtedy liczyć na natychmiastową reakcję. Może też sporządzić protokół, w którym dokładnie opisze całą sprawę i dopiero wtedy ją zgłosić. Przy czym to nie jest tak, że urzędnik ma prawo wejść na posesję na przykład z użyciem siły. Wchodzi za zgodą właściciela, a jeżeli to jest niemożliwe – zostaje mu zgłoszenie sprawy na policję.

Co można zrobić, jeżeli wójt ignoruje obowiązki?

Po pierwsze nagłośnić sprawę – to zwykle działa. Można skorzystać z pomocy prawnej. Na przykład u nas. Prowadzimy poradnię prawną, która zajmuje się między innymi takimi sprawami. Po trzecie podjęcie działań jest obowiązkiem wójta, który w Małopolsce został zawarty w programie ochrony powietrza. Jego nierealizowanie może skutkować nałożeniem wysokiej kary finansowej przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, do którego można kierować skargi.

Są to jednak metody drastyczne. Warto zacząć od pisma do wójta z wnioskiem o rozpoczęcie kontroli palenisk zgodnie z programem ochrony powietrza. Na to wójt musi odpowiedzieć pisemnie. Obywatel dostaje więc do ręki odpowiedź i wyjaśnienie o planach oraz kontrolach.

Przygotujecie dla nas wzór takiego wniosku?

Oczywiście.

Wzór wniosku do wójta możecie pobrać TUTAJ.

Miłosz Jakubowski

Radca prawny w Fundacji Frank Bold. Żyje i pracuje w Krakowie. Od 2014 r. zajmuje się problematyką ochrony powietrza przed zanieczyszczeniami.Fundację Frank Bold tworzy zespół prawników zaangażowanych w działania na rzecz ochrony środowiska oraz przejrzystość życia publicznego. Od kilku lat Fundacja zapewnia wsparcie prawne organizacjom społecznym i ruchom obywatelskim w walce z zanieczyszczeniem powietrza.Zatrudnieni w niej prawnicy prowadzą też świetnego bloga, którego znajdziecie TUTAJ.

 

FOTO: wyborcza.pl

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
SmogLab

Celem SmogLabu jest diagnoza sytuacji, opis jej skutków oraz, co najważniejsze, pokazywanie możliwych rozwiązań. Na ogół takich, które gdzieś na świecie zadziałały lub inspirowanych tym, jak swoje powietrze wyczyściła zagranica, bo są miejsca, gdzie to się powiodło. Różnych. Nie chodzi bowiem o to, by powiedzieć, jak ma być. Chodzi o to, by stworzyć miejsce dyskusji i takie, które zapewni wiedzę, pomysły oraz inspiracje ludziom mającym wpływ na to, jak wyglądają i czym oddychają nasze miasta, miasteczka oraz wsie: samorządowcom, politykom, aktywistom, dziennikarzom, liderom opinii, ale przede wszystkim ich mieszkańcom.

redakcja@smoglab.pl