Morze jak elektrownia
Przewiń do artykułu
Menu

W grudniu 2012 roku zakończył się pierwszy etap budowy London Array - największej morskiej farmy wiatrowej na świecie. Powstaje w Anglii  w odległości ponad 20 km od ujścia Tamizy.


Położona u wybrzeży hrabstw Kent i Essex morska farma wiatrowa London Arrey zajmie 245 km2. Na tym obszarze docelowo ma stanąć 217 turbin umieszczonych na tzw. jednopalowych fundamentach, wbitych w podłoże na głębokość nie przekraczającą 25 metrów o mocy 3,6 MW każda. Wysokość całkowita pojedynczej turbiny wynosi 147 metrów.


Pierwsza turbina, przewidzianego do 2015 roku projektu, została zainstalowana na farmie rok temu, w styczniu 2012 roku. Zgodnie z planem, do końca ubiegłego roku postawionych zostało 175 wiatraków, które pozwolą na stopniowe osiągnięcie przez London Arrey 630 MW mocy. Dzięki temu już po pierwszym etapie budowy stała się ona największą morską farmą wiatrową na świecie.


W sieci


Podłączenie wszystkich turbin do sieci pozwoli  zasilić ok. 470 tys.  gospodarstw domowych w energię elektryczną. Blisko 60 już w niej pracuje, kolejne będą sukcesywnie podłączane. Energia bezpośrednio z farmy wyprowadzana jest linią energetyczną o napięciu 33 kV, jednak jeszcze na morzu trafia do transformatora podwyższającego je do 150 kV. Dzięki temu w trakcie przesyłu na ląd mniejsze są straty energii. Na wybrzeżu prąd wpływa do krajowej sieci o napięciu 400 kV.


Dotąd największą morską farmą wiatrową na świecie była pracująca od 2010 roku, także  w Wielkiej Brytanii, Thanet Offshore Wind Farm znajdująca się blisko 20 kilometrów na południe od London Array. Jej turbiny wytwarzają 300 MW energii i zaspokajają potrzeby 240 tys. gospodarstw domowych.


Z dala od lądu


Wielka Brytania ma bardzo dobre warunki do rozwoju energetyki wiatrowej, dlatego też wielu przedsiębiorców zainteresowanych jest inwestowaniem w farmy wiatrowe. Gdy jednak powstawanie ich na lądzie jest mocno krytykowane ze względu m.in. na to, że niekorzystnie wpływają na krajobraz, tak w przypadku stawiania turbin na morzu te opory są mniejsze.


Póki co przyrodnicy bacznie przyglądają się ich oddziaływaniu na morską faunę i florę i są przygotowani na ewentualną interwencję gdyby okazało się, że praca turbin będzie niekorzystnie wpływać na morski ekosystem. Obecnie lokalizacja farm wiatrowych na morzu wygrywa z lądowymi. W 2010 roku blisko połowa z 66 wniosków o budowę lądowych siłowni wiatrowych została w Wielkiej Brytanii odrzucona.


Pierwsza morska farma wiatrowa powstała w Wielkiej Brytanii w 2000 roku w pobliżu Blyth w Northumberland. Obecnie jest ich 14 z blisko 570 turbinami i nadal powstają nowe. W tej chwili dostarczają one 1,5 proc. krajowego zapotrzebowania na energię. Jednak ten udział będzie szybko rosnąć. Zgodnie z rządowymi planami, do końca 2020 roku u wybrzeży Wielkiej Brytanii będą pracować turbiny o łącznej mocy aż 18 000 MW.


Wymierne korzyści


W morskie farmy wiatrowe u wybrzeży Wielkiej Brytanii chcą inwestować nie tylko firmy z Wysp. Przed budowaną London Array największą farmą była wspomniana już Thanet Offshore Wind Farm, którą uruchomił szwedzki koncern Vattenfall. Z kolei wchodząca w drugi etap budowy London Arrey’a to także inwestycja  z udziałem obcego kapitału. W przedsięwzięcie zaangażował się duński Dong Energy (50 proc. udziałów), niemiecki E.ON (30 proc.) i Masdar z Abu Dabii -  stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich (20 proc.).


Dlaczego tak się dzieje? Bo inwestowanie w energię z morskiego wiatru jest po prostu opłacalne tak dla tych, którzy wykładają pieniądze na powstawanie nowych turbin, jak i dla samej natury. London Array ma ostatecznie osiągnąć moc 1000 MW, która pozwoli dostarczyć energię do 750.000 gospodarstw domowych. Zapewni to niezawodne dostawy energii elektrycznej do południowo-wschodniej Anglii, ograniczając tym samym szkodliwą emisję CO 2 o 1,4 mln ton rocznie.


Co dalej?


Zdaniem Benja Sykesa z Dong Energy, udziałowcy połowy London Array, (wypowiedź z 29 października ub.r. dla portalu www.guardian.co.uk) rozwój morskich farm wiatrowych w Wielkiej Brytanii jest ważnym elementem na drodze do obniżenia kosztów energii otrzymywanej z wiatru.


Z kolei wypowiadający się w tej samej publikacji Tony Cocker, dyrektor E.ON UK, powiedział: - Jesteśmy przekonani, że produkcja energii elektrycznej z odnawialnych źródeł, pozwoli nam dostarczać energię w sposób zrównoważony, niedrogi i bezpieczny. Dlatego dążymy do zmniejszenia kosztów morskiej energii wiatrowej tak, by w 2015 roku były one mniejsze  o 40 proc..


Według specjalistów, do 2020 roku koszty budowy i eksploatacji morskich farm wiatrowych w Wielkiej Brytanii mogą spaść nawet o jedną trzecią. Taka zmiana uczyniłaby brytyjską energetykę opartą o nie bardzo opłacalną. Obecnie jedna megawatogodzina kosztuje Brytyjczyków ok. 140 funtów. Zgodnie z przewidywaniami, koszt wyprodukowania przez morską farmę wiatrową jednej megawatogodziny prawdopodobnie da się zredukować do ok. 100 funtów.


Jednak by tak się stało potrzebna jest pomoc brytyjskiego rządu oraz przedstawicieli przemysłu, by wspólnymi siłami podjąć działania na rzecz redukcji kosztów. Chcąc to osiągnąć, konieczna będzie m.in. większa konkurencyjność wśród dostawców urządzeń, lepsze niż dotychczas projekty farm i bardziej zaawansowana technologia.


Dzięki między innymi takim właśnie inwestycjom, jak ta największa na świecie morska farma wiatrowa London Array,  Wielka Brytania nie będzie mieć problemów ze spełnieniem wymogów Unii Europejskiej, dotyczących udziału energii z OZE w ogólnym bilansie energetycznym państwa.


Wincenty Bryński


Czytaj także: Wydmuchana energia

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl