Jędrasik: musimy rozszerzyć definicję prosumenta
Przewiń do artykułu
Menu

Energetyka obywatelska zakłada, że każdy odbiorca może mieć swój udział nie tylko w konsumpcji, ale także w produkcji energii, współtworząc kanały produkcji czy dystrybucji. Może nawet posiadać własną część elektrowni.  Obywatel powinien również wpływać na systemy zarządzania energią, choćby w najprostszy sposób – oszczędzając jej zużycie w swoim domu.

 

Taką definicję pojęcia przytacza Ilona Jędrasik z Fundacji ClientEarth. Fundacja ta opublikowała niedawno raport pt. „Energetyka obywatelska”. Znajdziemy w nim modelowe rozwiązania prawne wspierające rozwój energetyki rozproszonej, które zastosowano w Europie Zachodniej. Tamtejsze rozwiązania sprawiły, że sumaryczny wolumen wyprodukowanej energii w najmniejszych źródłach, będących w posiadaniu obywateli, stanowią często nawet 1/5 całkowitej mocy wytwarzanej przez kraj.


Idąc za powyższym przykładem i chcąc skrócić ten nieco długi opis idei, energetyka

 

 

obywatelska umożliwia wszystkim podmiotom branie czynnego udziału w rynku energetycznym.

 

Wzór zachodni

Autorzy raportu skupiają się na kilku krajach Zachodniej Europy, wskazując je jako modelowe pod względem prawnym. – Do takich państw należą Niemcy, Dania, Wielka Brytania, w szczególności Szkocja, Hiszpania i Belgia – wylicza Ilona Jędrasik z Fundacji ClientEarth. – Bardzo ciekawy jest przykład szkocki. Szkoci ustanowili cel dla energetyki obywatelskiej, wynoszący 500MW do 2020 roku. Biorąc pod uwagę, że społeczeństwo liczy tam ok. 4 mln osób, jest to bardzo ambitny cel. Pierwszy o takim rozmachu w Europie. – mówi Jędrasik.


- W Danii w szczególności rozwija się z kolei energetyka wiatrowa, dzięki korzystnym warunkom naturalnym. Tam każdy inwestor, który chce zbudować farmę wiatrową, musi zaproponować przynajmniej 20 proc., a w przyszłości 25 proc., udziałów lokalnym mieszkańcom kontynuuje. – Duzi inwestorzy muszą współpracować z obywatelami, dzięki czemu ci mogą brać udział w inwestycji.


ilona jedrasik1

fot. Chrońmy Klimat


Podobne rozwiązania mogłyby być rozwijane w Polsce. Gruntem szczególnie podatnym do tego typu działań są - zdaniem Ilony Jędrasik – miejsca, w których świadomość społeczna pozostaje na niskim poziomie. Energetyka obywatelska mogłaby pomóc przełamać opór lokalnych społeczności przed wprowadzaniem proekologicznych rozwiązań.

 

Energia obywatelska dla obywateli

Zatem, aby energetyka obywatelska w Polsce mogła się rozwijać, zwiększeniu musi ulec poziom wiedzy indywidualnych odbiorców. – Nasz raport służy temu, aby tę wiedzę rozwijać. Chcemy pokazać, że takie możliwości są i przeradzają się w Europie w sukcesy. Po drugie, musi się zmienić prawo wymienia Jędrasik. Legislacja jest dziś hamulcem do rozwoju tej idei. Polskie prawo nie jest dostatecznie przyjazne dla producentów energii - zarówno dla posiadaczy przydomowych instalacji, jak i dla korporacji.


- W Polsce jest to przede wszystkim kwestia definicji prosumenta. W ustawie o OZE, przyjętej w lutym br., jest mowa o stawkach korzystnych, choć minimalnie, dla każdego, kto będzie chciał odsprzedawać nadwyżki energii koncernom, jednak pozwalałoby to uczynić inwestycję opłacalną – dodaje.


banner-prosumenci


Wskazuje jednocześnie na niekorzystne rozwiązania forsowane przez Ministerstwo Gospodarki w projekcie nowelizacji do ustawy. – Stawki gwarantowane są zaniżone i dostęp do nich jest utrudniony. Utrzymanie taryf, które są zapisane w ustawie o OZE, to jest absolutne minimum, które pozwoli się rozwijać energetyce obywatelskiej konkluduje Ilona Jędrasik.

 

Odpodmiotowić prosumenta

Pani Jędrasik wskazuje, że w polskim prawodawstwie definicja prosumenta jest zbyt wąska. W naszym kraju może nim być wyłącznie osoba prywatna lub prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą. Zagranicą tymczasem prosumentem mogą zostać instytucje publiczne, jak np. szkoły, czy niewielkie zakłady pracy zatrudniające więcej niż jedną osobę.


- Chodzi o zmianę tego ujęcia z podmiotowego na przedmiotowe, mówiące, że prosumentem może być każdy produkujący energię w mikroinstalacjach i oddaje ją do sieci czy też zwyczajnie produkuje ją na własny użytek. Taka definicja byłaby na pewno korzystniejsza – ocenia Jędrasik.


oprac. Dawid Marklowski


Tekst został zredagowany na podstawie materiału wideo, będącego zapisem rozmowy Marka Józefiaka (portal Chrońmy Klimat) z Iloną Jędrasik (fundacja ClientEarth). Pełny wywiad dostępny jest pod tym adresem.

 

 
Planergia poleca:
Autor artykułu:
Planergia

Planergia to zespół doświadczonych konsultantów i analityków posiadających duże doświadczenie w pozyskiwaniu finansowania ze środków pomocowych UE oraz opracowywaniu dokumentów strategicznych. Kilkaset projektów o wartości ponad 1,5 mld zł to nasza wizytówka.

Planergia to także dopracowane eko-kampanie, akcje edukacyjne i informacyjne, które planujemy, organizujemy, realizujemy i skutecznie promujemy.

info@planergia.pl